W lutym 2025 r. w Warszawie ruszył program mediacji w sprawach frankowych. Cel? Odciążyć sądy i zachęcić strony do porozumień. Efekt? Prawie zerowy. W ciągu dwóch miesięcy zakończono zaledwie 27 z 1418 spraw, z czego tylko dwie zakończyły się ugodą. Zdecydowana większość wróciła do sądu.
Statystyki mówią wszystko
Skuteczność? 0,14%. Tyle daje nowa inicjatywa. Kredytobiorcy nie chcą rozmów – chcą wyroków. Mediacje traktują jako niepotrzebny przystanek, który wydłuża proces i nie daje korzyści.
Spóźniony ruch – rynek już się zmienił
Gdy program wchodził w życie, większość ugodowych kredytobiorców dawno była poza sądami. Ci, którzy zostali, nie szukają kompromisu – wiedzą, czego chcą i konsekwentnie walczą o jednoznaczne rozstrzygnięcie. Ugody? Odrzucili je świadomie już wcześniej.
Od 2020 r. banki złożono tysiące propozycji porozumień. Do 2024 r. podpisano ich prawie 87 tys. Ale w tym samym czasie sądy przyjęły równie dużo nowych spraw. Wnioski są proste – wielu klientów wybrało proces, a nie dialog.
Gdy wyrok daje więcej niż ugoda
Frankowicze mają powody, by wchodzić na ścieżkę sądową. W 2024 r. wygrywali niemal wszystkie sprawy – skuteczność na poziomie 97–98%. Wyrok oznacza zwrot wszystkich wpłat, odsetek, unieważnienie umowy. Ugoda daje mniej – często tylko przewalutowanie lub częściowe umorzenie. Bez realnego zamknięcia problemu.
Wielu kredytobiorców już wcześniej analizowało oferty banków. Odrzucili je, bo wiedzą, że wyrok to więcej – i finansowo, i prawnie.
Czas działa na korzyść frankowiczów
Proces sądowy trwa, ale to nie wada. Od momentu złożenia pozwu naliczane są wysokie odsetki – w 2024 r. wynosiły 11,25% rocznie. To oznacza, że każdy miesiąc to zysk. Przykład? W sprawie o 200 tys. zł po trzech latach można zyskać dodatkowe 67,5 tys. zł samych odsetek.
Ugoda tego nie daje. Wręcz przeciwnie – banki chcą rezygnacji z tych roszczeń. Dlatego wielu kredytobiorców nie widzi powodu, by się spieszyć. Czekanie opłaca się bardziej.
To nie tylko pieniądze – to sprawa zasad
Dla wielu frankowiczów proces to nie tylko kwestia finansów. Chodzi o uczciwość. Chcą wyroków, które potwierdzają bezprawność działań banków. Ugoda to brak rozliczenia. To zamknięcie sprawy bez konsekwencji dla drugiej strony.
W ich oczach sądowy wyrok ma wagę społeczną. Jest symbolem odpowiedzialności. Mediacja – przeciwnie. To cisza zamiast rozliczenia. Dlatego nie chcą z niej korzystać.
Mediacje pod presją – frankowicze stawiają opór
Choć mediacje są dobrowolne, wielu kredytobiorców relacjonuje naciski. Informacje o możliwych kosztach za odmowę, sugestie ze strony sędziów, groźby utraty odsetek – wszystko to podważa sens dialogu. Zamiast zachęty – presja.
Sytuacja budzi sprzeciw. Frankowicze czują się zmuszani. To nie sprzyja porozumieniu. Wręcz przeciwnie – utwierdza ich w decyzji, by zostać przy drodze sądowej.
Stracona szansa – program, który nikogo nie przekonał
Warszawski pilotaż miał pomóc – stał się kolejnym problemem. Wprowadzony zbyt późno, bez zrozumienia sytuacji procesowej, ignorujący interesy konsumentów. Frankowicze odrzucają go nie z przekory, ale z rozsądku.
Ich wybór to efekt kalkulacji – na drodze sądowej można uzyskać większe korzyści finansowe. Mediacje – za mało, zbyt późno i w nieodpowiedniej formie. Zamiast odbudować zaufanie, program może na lata zniszczyć wizerunek mediacji jako narzędzia uczciwego rozwiązywania sporów.