SPRAWDŹ RÓWNIEŻ ↓
Nasze marki

oblicz korzyści wynikające z SKD (anulowanie oprocentowania) w kredycie gotówkowym

oblicz korzyści wynikające z unieważnienia wskaźnika WIBOR w Twoim kredycie złotowym

mBank błyskawicznie pozbywa się kredytów CHF – Frankowicze mocno zaskoczeni

Choć liczba aktywnych kredytów frankowych w mBanku maleje z kwartału na kwartał, instytucja wciąż zwiększa zabezpieczenia finansowe. W okresie od kwietnia do czerwca 2023 r. bank utworzył nowe rezerwy w wysokości 544 mln zł. Efekt? Pokrycie portfela hipotek denominowanych w CHF wzrosło do 167 proc. – poziomu nienotowanego wcześniej.

Równolegle spada presja sądowa. W ciągu ostatnich dwunastu miesięcy liczba spraw wytoczonych przeciwko mBankowi zmniejszyła się o ponad połowę, dokładnie o 54 proc. To wynik, którego inne instytucje działające na rynku kredytów walutowych mogłyby jedynie życzyć sobie osiągnąć.

Co stoi za tak wyraźną poprawą sytuacji? Czy zmiana kierownictwa rzeczywiście okazała się przełomem, który zachęcił klientów do zawierania ugód? A może przyczyny należy szukać w szerszej strategii rozwiązywania sporów i sprawniejszym modelu negocjacji?

Na te pytania spróbujemy odpowiedzieć, przyglądając się bliżej mechanizmom, które pozwoliły mBankowi szybciej poradzić sobie z problemem frankowych hipotek.

mBank zmienia podejście do franków — mniej spraw w sądach

Przez lata kredytobiorcy frankowi w mBanku spotykali się z odmową kompromisu. Ugody, które proponował bank, były oderwane od realiów prawnych i ekonomicznych. Do tego dochodziły praktyki przedłużania procesów – liczne wnioski i zabiegi proceduralne powodowały, że sprawy ciągnęły się latami. Rezultat był łatwy do przewidzenia — przybywało pozwów, a liczba zawartych porozumień pozostawała symboliczna.

Jeszcze niedawno wydawało się, że instytucja nie zmieni kursu i będzie kurczowo trzymać się dotychczasowego podejścia, licząc na zwrot w linii orzeczniczej lub korzystne przepisy. Tak się jednak nie stało. W ubiegłym roku bank rozpoczął wdrażanie nowej polityki, która miała ograniczyć ciężar kosztownych procesów i przyspieszyć zamykanie spornych spraw.

Ostatnie wyniki pokazują, że decyzja była trafna. W drugim kwartale 2025 r. mBank zarobił 959 mln zł netto, czyli ponad dwukrotnie więcej niż rok wcześniej. Wzrost wyniku o 127 proc. osiągnięto mimo utworzenia kolejnych rezerw na ryzyko prawne związane z kredytami frankowymi – tym razem o wartości 544 mln zł. Łącznie bank odłożył już 17,7 mld zł na ten cel, z czego duża część została wykorzystana na ugody i wykonanie wyroków sądowych.

Nowa strategia przyniosła też inne efekty. Statystyki pokazują, że liczba toczących się procesów przeciwko mBankowi spada, a program ugodowy nabrał tempa. Dziś można mówić o realnej zmianie podejścia – bank, zamiast walczyć o każdy szczegół w sądzie, coraz częściej wybiera rozwiązania pozwalające szybciej zamknąć spór.

Struktura portfela frankowego mBanku ewoluuje – przewagę mają już kredyty spłacone

Na koniec czerwca 2025 r. udział hipotek frankowych w portfelu mBanku był symboliczny – zaledwie 0,1 proc. Dla porównania dekadę wcześniej wynosił aż 23,6 proc. Z 85,5 tys. umów zawartych w przeszłości aktywnych pozostało jedynie 10 tys., z czego 77 proc. objęto już sporem sądowym.

Rezerwy tworzone przez bank wciąż rosną, a ich relacja do czynnych kredytów osiągnęła rekordowy poziom 167 proc. Tak wysoki wskaźnik wynika jednak przede wszystkim z tego, że portfel sukcesywnie się kurczy.

Wśród ponad 34,9 tys. umów spłaconych jedynie 6 proc. trafiło do sądu. Zakończonych prawomocnym wyrokiem spraw jest 11,8 tys., przy czym bank zaznacza, że nie uwzględnia tu przypadków, w których po wyroku doszło do ugody. Sam program polubownych porozumień objął do tej pory 28,7 tys. klientów. W samym II kwartale 2025 r. podpisano 2 654 ugody, co oznacza spadek wobec wcześniejszych trzech miesięcy (3 177).

Maleje także liczba nowych pozwów. Od kwietnia do czerwca 2025 r. do sądów trafiło 718 spraw, o 8 proc. mniej niż w poprzednim kwartale. Rok wcześniej było ich aż 1 501. Zmieniła się natomiast struktura powodów – jeszcze w 2024 r. ex-frankowicze odpowiadali za 33 proc. pozwów, obecnie stanowią już 72 proc.

To właśnie spłacone kredyty stanowią dziś największe ryzyko dla banku. Konsumenci mają bowiem więcej czasu na dochodzenie roszczeń, a ostateczna skala pozwów zależeć będzie od ich decyzji i od tego, jak mBank zareaguje na przedsądowe wezwania.

Oficjalnie instytucja nie oferuje ugód dla tej grupy. Nieoficjalnie wiadomo jednak, że byli klienci, którzy zdecydują się zgłosić swoje roszczenia, mogą liczyć na propozycję rozwiązania sprawy bez udziału sądu.

Spraw frankowych przeciwko mBankowi ubywa. Jak bank odwrócił trend?

Jeszcze niedawno mBank znajdował się wśród instytucji z największą liczbą procesów dotyczących kredytów we frankach. Dziś sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Na koniec II kwartału 2025 r. toczyło się przeciwko niemu 9 955 spraw, z czego 23 proc. obejmowało już spłacone umowy. Rok wcześniej takich procesów było ponad dwa razy więcej – 21 621, w tym 4 283 ze strony ex-frankowiczów. Oznacza to spadek liczby otwartych postępowań aż o 54 proc.

Co sprawiło, że w tak krótkim czasie bank zmienił swoją pozycję na rynku sporów frankowych?

Znaczenie miała zmiana na najwyższym szczeblu. Po odejściu Cezarego Stypułkowskiego, którego twarde podejście nie sprzyjało kompromisom, stery przejął Cezary Kocik. Nowy prezes przyjął inną narrację i sygnalizował gotowość do rozmów. Dzięki temu wielu kredytobiorców ponownie usiadło do stołu negocjacyjnego.

mBank zaczął też inaczej prowadzić dialog. Zamiast promować nieatrakcyjne konwersje na złotówki, bank otworzył się na indywidualne uzgodnienia. Ugody przestały być przedstawiane jako jednostronna oferta – zaczęto je traktować jako wspólne rozwiązanie, które pozwala szybciej zakończyć spór.

Takie podejście znalazło odbicie w statystykach. Zamiast wieloletnich procesów coraz częściej wybierane są porozumienia, a skala postępowań sądowych przeciwko mBankowi systematycznie maleje.

mBank ogranicza apelacje w sprawach frankowych. Spory kończą się szybciej

Jeszcze niedawno każda przegrana sprawa frankowa niemal automatycznie trafiała do sądu drugiej instancji. Dziś mBank odchodzi od tej praktyki. Bank coraz częściej rezygnuje z apelacji i akceptuje wyroki, które uznają umowy frankowe za nieważne.

Ta zmiana ma swoje przyczyny. Składanie masowych odwołań kosztowało instytucję setki milionów złotych. Przegranych spraw było ponad 98 proc., a każda apelacja oznaczała dodatkowe opłaty, rosnące odsetki i wysokie koszty obsługi prawnej. Efekt finansowy i wizerunkowy był dla banku wyjątkowo niekorzystny.

Dziś sytuacja kredytobiorców procesujących się z mBankiem wygląda inaczej niż dwa lata temu. Bank otwarcie przyznaje, że złożenie pozwu uprawnia klienta do wstrzymania płatności rat do czasu wydania prawomocnego orzeczenia. Wysyła nawet pisemne potwierdzenia tej możliwości. Coraz częściej proponuje też ugody kompensacyjne, które upraszczają rozliczenie stron.

Dzięki nowemu podejściu sprawy trwają krócej. Przykład to proces I C 6001/23 przed Sądem Okręgowym w Krakowie. Postępowanie rozpoczęło się w listopadzie 2023 r., a już 25 października 2024 r. zapadł wyrok. Sąd unieważnił umowę mPlan z 2006 r. i zasądził zwrot ponad 45 tys. zł dla każdego z kredytobiorców wraz z odsetkami. Łączna korzyść klientów wyniosła około 400 tys. zł.

Podobnie było w sprawie I C 1143/23 w Rzeszowie. Pozew wpłynął w czerwcu 2023 r., a wyrok zapadł 4 listopada 2024 r. Umowa kredytowa z 2007 r. została uznana za nieważną, a bank musiał oddać 276 tys. zł z odsetkami. Postępowanie trwało tylko 17 miesięcy, a sąd nie widział potrzeby przesłuchiwania świadków ani powoływania biegłych.

Zmiana strategii procesowej sprawia, że spory z mBankiem kończą się dziś szybciej, a kredytobiorcy zyskują pewność rozstrzygnięć w znacznie krótszym czasie niż jeszcze kilka lat temu.